Czy polityka przysłania inspiracje? Podsumowanie 57 odcinka

„Gdy mamy do czynienia ze spójnym systemem ideologicznym, w którym z pozoru nie ma żadnego słabego punktu, zawsze powinniśmy czytać go od końca, badać konkluzję, aby zrozumieć wprowadzenie.”

Raphaël Glucksmann

Czy w biznesie da się podobną metodą uruchomić krytyczne myślenie i uodpornić się na storytelling? Cały artykuł: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/raphael-glucksmann-czlowiek-epoki-neoliberalnej/

Od takiego cytatu, pytania i materiału źródłowego zaczął się 57 odcinek Filozofii przy sobocie. Eksperymentalny, bo już od niedzieli zapowiadałem, że wokół tekstu Glucksmanna chcę zorganizować dyskusję. Eksperymentalny również dlatego, że po raz pierwszy pojawił się w FPS kontekst polityczny, który mógł zdominować całą dyskusję. Pozwoliłem sobie na to ryzyko ośmielony jakością rozmów, w których pojawiały się wątki dotyczące religii, w których niezależnie od indywidualnych poglądów, potrafiliśmy ze sobą rozmawiać zachowując szacunek do siebie nawzajem, a jednocześnie – dość chłodno analizując te tematy.

Czy się udało? Cóż, każdy może ocenić sam, jeśli prześledzi dyskusję. Ale dość wstępu.

Tym razem – odcinek „opowiedzą” wybrane fragmenty dyskusji:

„Czy da się uodpornić się na storytelling? Lubimy opowieści, więc nie jest to łatwe za wyjątkiem dwóch przypadków:

1. Kiepskiego storytellera, co wcale nie jest takie rzadkie. 😉

2. Aspołecznego słuchacza, którego nie obchodzą „morskie opowieści”, tylko od razu szuka dziury w całym (mam pewne osiągnięcia w tej dziedzinie 😉 ).”

Krzysztof Wysocki

„Szukanie dziury w całym to chyba najcenniejsza umiejętność w dzisiejszych czasach. A Filozofia przy sobocie może być tej umiejętności poligonem.

Stosowny storytelling do tego 😉 – poniżej:

Marcin Balicki

„Chyba cały sens tego materiału kryje się w tym, że nie ma nic na zawsze i nic na pewno 🙂 homo sovieticus, homo economicus… Żaden homo nigdy nie będzie skończoną i kompletną koncepcją ludzkich potrzeb. Zawsze będzie jakaś „story to tell”. Zawsze zmieniać się będą potrzeby, bo jedne będą wypływać z drugich. I zawsze znajdzie się koncepcja „homo”, z której wynikną nowe odpowiedzi.”

Kuba Dusza

„…ma Pan dużo racji, ale czasem żeby się czemuś przyjrzeć, dla potrzeb lepszego oglądu warto dokonać  generalizacji, by wyostrzyć, potem możemy przedmiot poznania niuansować. I temu jak sądzę miała służyć definicja Homo Oeconomicus.”

Hanna Kordalska-Rosiek

„Czy da się uodpornić na storytelling? Nie wydaje mi się, by to w ogóle było możliwe. W każdym działaniu, czy to politycznym, czy biznesowym chodzi o zgadywanie tego, co się jeszcze nie wydarzyło. Jakie mamy możliwości? Albo wierzymy w swoją (lub obcą) hipotezę, albo alternatywnie możemy rzucić monetą i skazać się na czysty przypadek. Materialnie różnica jest żadna, poza jednym szczegółem, że wiara buduje samospełniającą się obietnicę. Jakby nie patrzeć na tym opiera się w całości zaufanie społeczne i to wnosi wartość dodaną, jaką jest współpraca. Jaka mamy alternatywę? Symbolizację i algorytmizację rzeczywistości? W części jest to możliwe i warto konfrontować wizję z ewidentnymi rafami. Stąd też cenne są czarne owce, niedowiarki, ale nie oszukujmy się, ich rola jest przedmiotowa. Na dłuższą metę popularna ideologia jest w stanie skutecznie bronić się przed nieuchronną rzeczywistością, dopóki nie zabraknie jej paliwa, jakim właśnie jest zaufanie. Jakby nie patrzeć idee polityczne jak i gospodarcze oparte są na wierze dokładnie tak samo, jak wyznania religijne. A jeśli chodzi o lament Glucksmanna – cóż, pustka. Nie da się historii zawrócić kijem.

[…] myślę, że [jest] nie tylko pokusa, ale i szansa, by mieć wpływ na przyszłość. Jednakże taką szansę daje tylko tworzenie nowych idei – innowacji, które mogą wypchnąć i zastąpić obecnie obowiązujący porządek.”

Andrzej Jarosz

„o przyszłości zadecydują moim zdaniem nie tyle technologie, co idee. „Nie ma nic potężniejszego od idei, której czas nadszedł” Victor Hugo”

Marcin Balicki

„oby tylko ta idea uwzględniała dynamikę zmian. Wtedy jest szansa. A może ta idea przestanie Nas dzielić – na tych i tamtych, tego i tamtego. Naiwne wiem. Ale może inaczej się nie da?”

Łukasz Oleszczuk

„[…] jak pogodzić dominację homo oeconomicus z dbałością o wspólne dobro. Oczywiście można powiedzieć „nie da się”, a może jednak warto pokazywać, że interes ludzkości jest ważny dla nas jako jednostki? Może warto pokazywać, że w zdrowym środowisku my, jako jednostki będziemy zdrowsi, więc naszym obowiązkiem jest dbać o środowisko i warto zacząć od małych kroków?

Może warto zauważać, że dbanie o biznes w całości ma też pozytywny wpływ na jednostkę? Mieliśmy ostatnio dyskusję u nas w firmie, podczas której pracownicy zauważali, że dobre wyniki firmy przekładają się także na wyniki indywidualne. Kilka osób doceniło, że dzięki temu, że znajdują czas na wspieranie innych, z jednej strony otrzymują wdzięczność i mogą być dumni z siebie, a z drugiej strony sami otrzymają wsparcie, gdy go będą potrzebowali.”

Victoria Iwanowska

„…przecież to się cały czas dzieje! W artykule pada zresztą trafna diagnoza, że „homo oeconomicus” to jedynie idea polityczna. Mechanizmy społeczne są w gruncie rzeczy niezmienne. Dobro wspólne jest dobre, o ile jest zgodne z dobrem indywidualnym interesariuszy. Problem zaczyna się, gdy tak nie jest. Jak zawsze najtrudniej jest zdefiniować to dobro wspólne, bo to zależy od horyzontu w którym się poruszamy.”

Andrzej Jarosz

„Opisywanie istoty ludzkiej jako z natury altruistycznej lub z natury egoistycznej czy też z natury kolektywistycznej bądź z natury samotnej więcej mówi nam o ideologii osoby wypowiadającej się i o tym, do czego zmierza jej dyskurs, niż o prymarnej naturze człowieka” Czy uniwersalne recepty, sprzedawane nam jako odkrycia w zarządzaniu, nie bazują na podobnych uproszczeniach, co polityczne dyskusje?

Marcin Balicki

„opisywanie człowieka jako osobnika z natury altruistycznego, albo z natury egoistycznego, bądź innego „albo albo” jest według mnie nadmiernym uproszczeniem. […] W zarządzaniu funkcjonuje wiele modeli teoretycznych i każdy model, zgodnie ze swoją naturą, w większym lub mniejszym stopniu upraszcza rzeczywistość, jednak poznanie pewnych prawideł i zależności nie przeszkadza w elastycznym ich zastosowaniu w zależności od potrzeb i konkretnej sytuacji,a także w przeprowadzeniu ewentualnych korekt. Jest też istotne, czy „odkrycia” w zarządzaniu wychodzą z teorii czy praktyk, bo to różnie z tym bywa, ale to jeszcze inny temat. Rzeczywistość jest zawsze bardziej złożona niż teoretyczne modele […] w żadnej dziedzinie nie ma uniwersalnych recept, jednak w każdej z nich funkcjonują, przy czym w polityce są one najczęściej „kupowane” jako prawdziwe, przynajmniej na początku, bo w innych dziedzinach życia, w tym w biznesie, tę „uniwersalność” i prawdziwość recept na bieżąco weryfikuje rynek i klient, podczas gdy w polityce ta weryfikacja jest zdecydowanie rzadsza, bo dzieje się ustawowo kadencyjnie co kilka lat.”

Maria Mioduszewska

„…dowartościowujemy logiczne myślenie, a nie cenimy intuicji, emocji, podświadomości. Skąd się to bierze?”

Marcin Balicki

„Z podejścia w naszym kręgu kulturowym? Jak powiemy szefowi, że intuicja każe nam zatrudnić kandydata; albo współpracować z danym partnerem – to popatrzy na nas jak na idiotę. Jak rzucimy mu ciąg danych – nawet takich, które dobrze wyglądają, ale nic w sobie nie niosą – zracjonalizujemy przekaz i uwiarygodnimy się w jego oczach.

Analityk cieszy się w biznesie większym autorytetem niż wróż czy szeptucha :)”

Norbert Bogdański

„W naszej Kulturze bardziej cenimy szkiełko i oko niż serce. Z drugiej strony wysyp mitów, antynaukowych bzdur itd. mnie przeraża.”

Paweł Bronisław Ludwiczak

„To jeden z dylematów jakie mam przy filozofii, nie tylko jak rozgraniczyć ją od relatywizowania, ale też od traktowania absurdów na równi z wiedzą. Zresztą – dyskutowaliśmy o tym nie raz.”

Marcin Balicki

„Uodpornić się na storytelling? Nie jestem pewien. Wszak od zawsze to nasz gatunkowy sposób komunikacji. Można nie dać dokończyć lub rozpocząć historii… Storytelling jest tylko metodą… Logicznie myśleć można zawsze. Pytanie tylko czy chcemy/możemy. Zamienię „logiczne myślenie” na „uważność słuchania” i „uważność na drugą osobę”. Wtedy także czujemy…”

Adrian Jastrzębski

Od rana się zastanawiam, dlaczego padło pytanie „Czy (…) da się w biznesie (…) uodpornić się na storytelling?” Wycięłam z tego pytania fragment „czy w biznesie da się podobną metodą uruchomić krytyczne myślenie”. Zastanawiam się, przy tym nad definicją storytellingu. Wg. mnie, to budowanie opowieści na dany temat, aby zbudować emocje, pokazać klimat, zainteresować publiczność. Zerknęłam na publikacje i definicje kilkorga znanych mi specjalistów od Storytellingu.

– Monika Górska  „Storytelling to używanie opowieści do budowania więzi. Nie tylko wzajemnie między ludźmi. Ale także do tworzenia emocjonalnych więzi z marką, produktem, usługą, ideą.”

– Paweł Tkaczyk twierdzi, że Storytelling to narratologia.

– Magdalena Petryniak „Storytelling to najprościej opowiadanie historii, która przedstawia drogę (podróż) bohatera z punktu A do punktu B, jest to najczęściej opowieść o zmianie i o tym, jak bohater pokonał przeciwności, by dotrzeć do celu swojej podróży i otrzymać nagrodę.” Może warto po usłyszeniu historii się nad nią zastanowić, a nie uodparniać? Może warto w sytuacji biznesowej zadać sobie pytanie, „co autor miał na myśli?” oraz „i co ja na to?”

Victoria Iwanowska

„Bardzo się zgadzam. Włączenie hasła storytellingu (opartego dodatkowo na założeniu, że należy się nań uodpornić, czyli że stanowi jakieś zagrożenie – w domyśle jak rozumiem postawienie znaku równości między storytellingiem a ideologią) do pytania na temat tego tekstu odebrałam dziś jako zamykające… jakaś dezorientacja się we mnie pojawiła w wyniku tego pytania, było tak odległe od mojego toku myślenia, co zaowocowało jakimś wycofaniem i wejściem w tryb obserwatora, a nie aktywnego członka dyskusji, bo tekst czytałam wcześniej i otworzył we mnie wiele refleksji.”

Ewa Stelmasiak

„A czy spójny system ideologiczny nie jest spójny jedynie w mniej lub bardziej, ale w ograniczonym horyzoncie myślowym? Istnieje wszak wiele systemów ideologicznych, które w wybranym fragmencie kontinuum wiedzy czy doświadczeń pozostają spójne, ale ponieważ niezależne ideologie wzajemnie się wykluczają, to z definicji składają się z wielu słabych punktów. Jeśli rozszerzymy horyzont, spójna ideologia przestanie być taka spójna. Co do pytania. Jeśli potraktujemy storytelling jako głoszenie określonej ideologii (vel firmowej historyjki), to remedium staje się rozszerzenie horyzontu myślowego. Czy nie? 

[ ograniczony horyzont myślowy to] na pewno brak wiedzy o istnieniu albo cechach alternatywnych ideologii. Brak otwartości sprzyja ograniczaniu horyzontów, więc to na pewno też. Niemniej potrzebny jest wyzwalacz, który zmusi do zakwestionowania znanej ideologii. Takim może być krytyczne myślenie albo podważanie narzuconych autorytetów etc, Bez takiego krytycznego podejścia trudno o poszerzanie horyzontów.. W sumie to ciekawa kwestia – dlaczego mamy trudności z wychodzeniem poza znany światopogląd czy horyzont myślowy?”

Michał Żurek

„Jeśli od końca to jaki może być ten „niewyobrażalny koniec” ekonomikusa? Jeśli już wszyscy będą posiadać to co chcą i już nic do posiadania nie zostanie? Czy nie jest to słabość systemu?

Myślenie krytyczne włącza się, kiedy dostrzegamy mankamenty, czyli najpierw musimy chcieć zmiany. Może wcale nie trzeba się uodpornić, bo zresztą jak? […] wierzę, że istnieje kres posiadania. Może to dziwne, szczególnie kiedy codziennie obcujemy z chciwością popychającą człowieka do więcej. Natomiast ludzie zaczynają dostrzegać, że więcej rzeczy to nie znaczy więcej szczęścia. I tu pojawia się miejsce na nowe story.

Ps np Razem i My nie jest zaprzeczeniem Ja”

Krystian Gandera

„Naprawdę wierzy Pan, że można osiągnąć wszystko, co się chce, skoro świat rozwija się dziś w takim tempie, że co dzień dowiadujemy się o czymś nowym? A wielu rzeczy nie wiemy?”

Norbert Bogdański

„Da się myśleć krytycznie i w biznesie … najlepiej od początku do końca, później od końca do początku i jeszcze raz od początku, by ogarnąć całość.  Ale to, że się da, nie zawsze oznacza, że warto być takim najsurowszym krytykiem. Czasem warto dać się ponieść idei nawet w biznesie. Jeśli prezes mówi: od dzisiaj klient jest najważniejszy ze wszystkimi tego konsekwencjami, bo to jest dobre i się opłaci firmie”, niekoniecznie muszę analizować czy na pewno się opłaci w każdych okolicznościach, mogę w to zwyczajnie uwierzyć. Nie wszyscy jesteśmy skrajnymi „ekonomikusami”. Ważne jest jednak słowo „czasem” – gdy, to ja jestem prezesem i mam przedstawić nową strategię właścicielom i pracownikom, to muszę ją zrozumieć od początku do końca i od końca do początku, by nie dać się uwieść podpowiedziom doradcow, a w pełni zrozumieć wpływ moich decyzji zarówno na sferę ekonomiczną, jak i emocjonalną. 

A w kwestii ogólnej, to mam wrażenie, że być może na uniwersytetach oczekiwaniami i decyzjami studentów rządzi pieniądz, ale w społeczeństwie jako całości dominują w ostatnich czasach emocje…”

Krzysztof Kuczmara

„W społeczeństwie jako całości dominują w ostatnich czasach emocje” to nie jest nowy wynalazek. „Dziel i rządź” – „divide et impera” jest dokładnie wykładnią takiego działania w sferze rządzenia, sprawowania władzy, komunikowania przez media, szerokiego oddziaływania na społeczeństwo. Im bardziej będziemy się alienowali goniąc za swoimi pięknymi projektami o których pisze Autor artykułu, tym mniejsze szanse na zmianę i uleczenie.”

Hanna Kordalska-Rosiek

„Pozwolę sobie zalinkować artykuł, który wg mnie ciekawie koresponduje z dzisiejszym tematem. Cywilizacja homo economicus doprowadziła nas do sytuacji, w której grupa największych korporacji ma de facto większy wpływ na globalne społeczeństwo i środowisko niż rządy czy organizacje międzynarodowe. I to od nich też powinniśmy wymagać zajęcia stanowiska w najważniejszych kwestiach. Cieszę się, że to się już dzieje…(uwaga – długi tekst ;-))

https://www.fastcompany.com/90354389/the-dramatic-moment-when-an-amazon-worker-asked-jeff-bezos-to-protect-planet-earth

Joanna Kwiczor

„ … „można kręcić wstecz katarynkę ale nie melodię”. Przywołana w cytacie metoda (czasochłonna) może być interesująca poznawczo, jednak warto podejść od lekko innej strony. Mianowicie tropić „ukryte założenia”, niewypowiedziane. Nie patrzeć na efekt – bo jeśli „mamy do czynienia ze spójnym systemem” to on będzie w dwie strony logicznie uzasadniony. a*b=b*a. Więc wysiłek wydaje się być jałowy.  Dodatkowo istnieje niebezpieczeństwo wdania sie w dyskusję na poziomie dyskutanta. Stąd też stosuję operacjonalizację pojęć bazowych i sprawdzam, czy różnice z pozoru błahe, nie wpływają na jakość wniosków. Tam często jest kość niezgody. Nie na końcu. Wniosek to konsekwencja wyprowadzenia wzorów na podstawie konwencji terminologicznej. A storytelling? Choć dzisiaj mocno wyeksploatowany, mam wrażenie, że jest reakcją na zbytnie racjonalizowanie. Spotkania i zebrania były pod dyktatem cyferek, wskaźników, KPI itd. Zamykało się usta ludziom, wskazując na ROA, ROE, potrzebą wypłaty dywidendy. A ludzie chcą by z nimi rozmawiać. Traktować z szacunkiem. Owszem storytelling może być narzędziem manipulacji, ale może być sposobem dotarcia do tych, których liczby przerażają.[…] ja dla przykładu nie zgadzam się z cytowanym tekstem już na początku. Otóż autor pisze tak: „Homo oeconomicus jest bohaterem naszych czasów i dzieckiem udanej rewolucji.”  No nie jest. Już dawno nie jest. Ale kimże jestem, by polemizować. Jednak jeśli  Pan pozwoli to proszę:

https://www.koniuk.com/pioacuterem-po-kartce—blog/homo-oeconomicus

Andrzej Koniuk

„Co do impulsów, o których Pan pisze, polecam link do wystąpienia Ryszarda Praszkiera. Jak dla mnie – atraktory zmiany to jedno z odkryć zarządzania zespołami…

https://youtu.be/xYsG6ZnsEc0

Marcin Balicki

„W tekście autora są pewne niekonsekwencje, bo z jednej strony pisze o „przypadkowości” „fortunie’ (termin Machiavellego) – „Reprezentacja polityczna, poddana prawom fortuny, traci kontrolę nad sobą, zdolność zajmowania się sprawami ogółu i podejmowania decyzji. Nasz los coraz bardziej zależy od przypadku (…) ” a chwilę potem pisze, o konkretnych decyzjach politycznych i negatywnych dla ludzi skutkach: „Ale społeczeństwo samotności, w którym obecnie przychodzi nam funkcjonować, jest również wypadkową całej serii batalii społeczno-kulturalnych oraz konkretnych decyzji politycznych.” Moje pytanie – czy  tekst lewicowego autora, kandydata do PE diagnozuje całą sferę polityki, czy tylko, w sposób zawoalowany, konkurencji? Czy jesteśmy wciągani w przekaz intencjonalnie wyborczy?”

Hanna Kordalska-Rosiek

„Biorąc pod uwagę, że tekst powstał specjalnie dla polskiego portalu – wydaje mi się, że jest uprawnione doszukiwanie się w nim czegoś więcej niż intencjonalnie politycznej agitacji.

Ale – nie wiemy, jakie naprawdę intencje przyświecały Autorowi. Zresztą – bardzo rzadko to wiemy, mamy zwykle tylko tekst i nasze wyobrażenie o intencjach, oparte o mniejszą lub większą wiedzę i skłonność/zdolność do analizy. Czyż nie?”

Marcin Balicki

„Z jednej strony poddani jesteśmy błędom poznawczym (jak autorytetu, słuszności dowodu społecznego), z drugiej zaś chcielibyśmy myśleć krytycznie, nie chcąc się im poddawać., a jednocześnie „jedyną słuszną ideą” jest wykorzystanie ich w ramach własnego indywidualnego „biznesu”! Marcin w moim mniemaniu życie (a w tym nasz własny biznes)  oparte jest o indywidualne potrzeby jednostki. Aby te potrzeby spełnić nie ma innego wyjścia jak „wykorzystać” tłum. Wnioskuję zatem, że Ci myślący krytycznie są w stanie oprzeć się storytellingowi, gdyż sami go wykorzystują. Musisz coś znać (często samemu stosować), aby się czemuś oprzeć, a kluczem będzie myślenie krytyczne (znalezienie faktu, że jesteśmy czemuś poddawani).”

Rafał Liebrecht

„Storytelling jest jak gra milosna – jeśli uczucia są czyste, intencje jasne, autonomia poszanowana – umacnia relacje i ubogaca doznania. Jeśli ktoś uwodzi,prowokuje żeby posiąść,użyć,zdominowac,jesli udaje uczucia, ukrywa intencje – te same zachowania i interakcje staja sie manipulacją. Dlatego ważna jest spójność tego co „logiczne” i „psychologiczne” w przekazie/ narracji lidera”

Jacek Santorski

„Wierze ze da sie uodpornic, tylko jakim kosztem? Trzeba uwazac aby nie wpasc w kolejny extreme, czyli brak zaufania wobec wszystkiego. Komunizm, socjalizm i inne -izmy moim zdaniem byly bardzo spojne w teorii (nie mowie tu o wartosciach), tylko realizacja kosztowala bardzo drogo i nic z tego nie wyszlo… i nie jestem pewna czy da sie czytajac wylapac wady takich ideologii. Ale wady planu wdrozeniowego to juz predzej.”

Birutė Jedlinski

A może zupełnie nowy projekt…?

„…a gdybyśmy tak spróbowali zdefiniować Polaka 2019, bo automatyczne przeniesienie cech Homo oeconomicus na Nas obciążonych komuną i w większości na  kilkadziesiąt lat odciętych od Zachodu ze wszystkim, co się z tym wiąże, wydaje się mocno niedopasowane. […] My ze wszystkimi konsekwencjami komuny, transformacji ustrojowej, gospodarczej, zachłyśnięci wolnością – kim jesteśmy?

Jak powinniśmy być zdefiniowani, jako kto? Część z Nas to Homo Sovieticus, ale to tylko jakaś nasza część, a pokolenie 30- latków? A pokolenie 50- latków? Czy możliwa jest jakaś wspólna definicja Polaka 2019? […] Szukajmy tego, co Nas może w jakiś sposób połączyć, wyróżnić. Nawet, jeśli będzie to gorzka prawda, ale może niekoniecznie:) […] może moglibyśmy być zdefiniowani jako „Człowiek poszukujący”? Translator google przełożył to na łacinę jako Homo bellus – brzmi dobrze:) […] przy naszej tak bardzo powikłanej historii (historii Narodu), odcięciu od Zachodu, indoktrynacji komunistycznej, przywróceniu wolności i przyłączeniu do UE, zmianie ustroju itd w efekcie cały czas szukamy swojej tożsamości. Niektórzy naśladują bezkrytycznie „ludzi sukcesu”, inni stroją się w szaty „wiecznej ofiary”, cały czas szukamy…”

Hanna Kordalska-Rosiek

„Powoli odchodziłbym od pojęć homo sovieticus czy wpływu transformacji, bo pokolenia które nadchodzą już nie są nimi bezpośrednio dotknięte, raczej są ich potomkami. Wpływ „rodziców” jest oczywisty, ale nie tak bezpośredni jak w końcu XX wieku. Bellus za to brzmi pięknie. Ale to nie jest Polak 2019, to tylko jedna z grup Polaków. Jednej definicji nie da się moim zdaniem znaleźć, nie ma Homo polonusa ordynarusa :). To samo zresztą dotyczy innych narodów, Osobiście „klasyfikuję” ludzi na takich, których podziwiam (takie „bellusy” właśnie), dalej na podobnych do mnie (zapewne większość z nas tutaj, pomieszane w różnych proporcjach  bellusy, oeconomicusy i irrationalisy i sociologicusy), na takich, których nie rozumiem (mogę ich lubić albo nie) i takich, których słowa i/lub działania wywołują u mnie sprzeciw, mimo, że lepiej czy gorzej rozumiem ich przyczyny. Można nas podzielić na sto innych sposobów, ale czy to nam pomoże się jakoś uspójnić, ujednolicić? Może trzeba przyjąć tę różnorodność za coś dobrego (choć może ona wywołać wojnę), niż próbować nas standaryzować?Szczególnie, że jeśli jako zbiorowość będziemy równać do jakiegoś poziomu, to nie będzie to poziom wysoki, gorsze wyprze to, co w nas lepsze.”

Krzysztof Kuczmara

„A ode mnie chyba mała łyżka dziegciu […] Tak patrząc na historię niszczenia inteligencji i braku inwestycji w edukację, to raczej zagrażała/zagraża nam w kraju deewolucja do homo simplex – człeka nieskomplikowanego, łasego na stereotypowe diagnozy, półprawdy i fake news.

A z mojego agile’owego poletka, to często widać podobieństwa do dwóch (pre)historycznych charakterystyk: zbieracko-łowieckiej oraz farmerskiej. Ci pierwsi bywają bardziej chętni do zmian, zdobywania informacji i bycia nomadami podróżującymi pomiędy poglądami. Drudzy wolą kultywować tradycje i za wszelką cenę zachować stabilność i względne bezpieczeństwo. Fajnie gdy się oba obozy skłoni do dialektycznego poszukiwania optymalnych rozwiązań, a gorzej gdy kończy się plemiennym starciem.”

Piotr Kolmanowski

„kiedyś, u schyłku PRL-u, w połowie lat 80 była w Krakowie taka słynna wystawa „Polaków portret własny”, gdzie kuratorzy postarali się scharakteryzować Polaka tamtych czasów. Cieszyła się wielkim powodzeniem, stały gigantyczne kolejki, a wystawa zebrała świetne recenzje nie tylko u znawców sztuki, ale też publiczności.  To był wówczas również portret niejednorodny. Teraz mamy łatwiej, bo możemy się sami skrzyknąć dzięki social media, wymienić opiniami i przemyśleniami, mamy dostęp do wiedzy i źródeł online i korzystamy ze zdobyczy techniki w szybkiej komunikacji. Uważam, że byłoby fajnie zjednoczyć się pod wspólnym dziełem stworzenia portretu Polaka 2019 – 30 lat po 1989r., 15 lat po wejściu do Unii i prawie 20 lat po wejściu w 21 wiek”

Maria Mioduszewska

Zainteresowanych zapisem dyskusji i dołączeniem do kolejnych odcinków – zapraszam na LinkedIn – http://lnkd.in/dEPw6yy

Równolegle, w grupie Filozofia przy sobocie (ESTETYKA) toczyła się dyskusja na temat związków między religią i sztuką.

„Religia bez sztuki staje się dogmatem. A sztuka bez ducha religii zamienia się w dekorację, pustą formę. Obie te sfery ludzkiego ducha są sobie wzajemnie potrzebne: próbują wyrazić to, co niewyrażalne.”

Krzysztof Niedałtowski

Czy na pewno?

Zainteresowanych zapisem dyskusji i dołączeniem – zapraszam na LinkedIn do grupy Filozofia przy sobocie (ESTETYKA) https://www.linkedin.com/groups/8782472

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s