W 62 odcinku Filozofii przy sobocie (Polska) dyskusja toczyła się wokół cytatu z wywiadu Tomasza Kwaśniewskiego z Prof. Zygmuntem Baumanem:
„Jeśli ja panu dam dolara i pan mi da dolara, to każdy z nas ma po jednym dolarze. Ale jak ja panu dam myśl i pan mi da myśl, to każdy z nas ma dwie myśli. Na tym właśnie polega różnica między kradzieżą dolara i przyswojeniem sobie myśli czy melodii.”
Dyskusja dotykała jak zwykle wielu wątków, granic ochrony praw autorskich i własności intelektualnej, wartości wynikającej z nieskrępowanej wymiany myśli. Korzystając jednak z prawa właściciela, tym razem zamiast podsumowania dyskusji, postanowiłem napisać kilka słów we własnym imieniu, posiłkując się na dodatek zupełnie realną sytuacją biznesową.
W dzisiejszych czasach zupełnie nowego wymiaru nabiera zarządzanie „myślami” i ich wymianą, o których mówi prof. Bauman w cytowanym wywiadzie. Z jednej strony, ochronie prawnej podlegają (albo przynajmniej próbuje się jej poddać) kształty geometryczne wyświetlaczy, przycisków, paski na butach, czy nawet wizerunek Katedry Gnieźnieńskiej (1). Z drugiej – w wielu biznesowych środowiskach i relacjach coraz większego znaczenia nabiera pełna otwartość w dostępie do rozwiązań zaprojektowanych w innej organizacji. Najwcześniejszym znanym mi (chętnie zweryfikuję tą informację) przykładem takiej polityki była koncepcja IBM, żeby architekturę komputera osobistego klasy PC uczynić otwartą, co zapoczątkowało bezprecedensową, globalną standaryzację sprzętu, z którego większość z nas korzysta na co dzień. Ta standaryzacja z kolei przyczyniła się do upowszechnienia oprogramowania, którego producenci mogli korzystać od razu z globalnej skali potencjalnych klientów. Nisza zagospodarowana przez komputery Apple tylko w niewielkim stopniu, i w niektórych tylko zastosowaniach, zmniejsza monopol tej otwartej (jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku) koncepcji (2).
Logiczną kontynuacją takiego podejścia było przeniesienie otwartego charakteru opracowywanych rozwiązań do świata oprogramowania. OpenSource, koncepcja rodem z lat 90. ubiegłego wieku, upowszechnił się w wielu zastosowaniach, takich jak Linux, MySQL czy PHP, odnosząc podobny sukces mierzony skalą zastosowań i modelami biznesowymi, które wokół takiego oprogramowania powstały.
Zasadnym wydaje się pytanie, na ile takie podejście, w którym wytwór ludzkiej myśli (architektura systemu, oprogramowanie) udostępniany jest za darmo konkurującym ze sobą (i z samym autorem/pierwotnym właścicielem) firmom i organizacjom i wszyscy odnoszą korzyści z takiego postępowania, daje się wykorzystać z sukcesem w innych dziedzinach?
Wydaje się, że przykładów jest dość, żeby uznać, że to możliwe i potwierdzone. Kilkukrotnie byłem świadkiem, kiedy na Meetup’ach z cyklu Data Science autorzy rozwiązań z zakresu machine learning otwarcie dzielili się swoimi pomysłami i kodami źródłowymi, wiedząc, że taka otwarta komunikacja przynosi w efekcie szybszy rozwój całej społeczności. Podobnym i jeszcze bardziej spektakularnym przykładem jest sukces polskiego BLIKa, który szybko okazał się ponadbankową inicjatywą uruchomienia bezpiecznych i wygodnych płatności, niezależnych od organizacji kartowych, której sukces był możliwy tylko dlatego, że banki na co dzień konkurujące ze sobą zdecydowały się na współpracę w imię wspólnego dostarczenia klientom rozwiązania, które mogło się upowszechnić wyłącznie ponad ekosystemem jednej instytucji. Podobny dylemat do rozstrzygnięcia jest dzisiaj na rynku leasingowym, gdzie firma LeaseLink (fintech oferujący mikrotransakcje leasingowe w sklepach internetowych) stoi przed strategicznym wyborem – czy rozwijać się jako lokalne rozwiązanie, konfrontując rynek i klientów z wszystkimi zaletami i wadami wielości standardów, czy też, idąc szlakiem przetartym przez BLIKa, zrobić z LeaseLink uniwersalny instrument płatniczy dla przedsiębiorców, chcących połączyć zakupy w internecie ze sfinansowaniem ich leasingiem.
Co jest warunkiem sukcesu w takich projektach? W pierwszej kolejności – precyzyjna definicja granicy między interesem wspólnym, a wewnętrznymi przewagami konkurencyjnymi. A w drugiej – zaufanie. Niedoceniany czynnik, wykazujący silną korelację z innowacyjnością.
Dlaczego o tym wszystkim piszę przy okazji Filozofii przy sobocie? Nieprzypadkowo, gdyż dylematy przed którymi stają zarządzający, podejmujący twarde decyzje biznesowe, coraz częściej nakładają się na czysto humanistyczny aspekt – sposobu, w jaki podchodzimy do zadawania sobie zupełnie innych pytań, niż do tej pory, analizowania problemów. Dlatego też powrót do klasycznych dziedzin nauk humanistycznych, oprócz swojego ogólnorozwojowego charakteru, ma wymiar niezwykle pragmatyczny i zasługuje na przewrotne określenie ich jako nowych umiejętności (pomimo wielowiekowej tradycji, którymi szczycą się te nauki) (3).
Równolegle w Filozofii przy sobocie (ESTETYKA), cytatem wokół którego ogniskowała się dyskusja były (świadomie – kontrowersyjne) słowa Théophila Gautier:
„Prawdziwie piękne jest jedynie to, co nie służy do niczego. Cokolwiek jest użyteczne, jest brzydkie.”
A w kontrze do nich wystąpił Antoni Gaudi i jego Casa Batllo.
Zainteresowanych przebiegiem dyskusji i dołączeniem w kolejnych odcinkach, praktykowaniem krytycznego myślenia i urzeczywistnianiem słów prof. Leszka Kołakowskiego:
„Filozofia jest wysiłkiem stałego kwestionowania wszystkich oczywistości, a więc stałego dezawuowania objawień istniejących”
zapraszam do dołączenia na LinkedIn:
Filozofia przy sobocie (ESTETYKA) https://www.linkedin.com/groups/8782472
Filozofia przy sobocie (Polska) https://lnkd.in/dEPw6yy
(2) https://pl.puntomarinero.com/classic-pc-architecture-the-main/
(3) https://filozofiaprzysobocie.com/2019/04/23/filozofia-czasow-digitalizacji/